czwartek, 27 grudnia 2012

Święta, święta i po świętach?



Aż trudno uwierzyć jak ten czas biegnie! Jeszcze trzy dni temu zasiadaliśmy do Wigilijnych stołów, a tu już 27 grudnia! Trzeba wrócić do rzeczywistości powoli zabierać się do pracy. 

Te Święta były dość dziwne. Z powodu przeprowadzki, urządzane na szybko. Bez zielonej - przystrojonej wszystkim co tylko można znaleźć - choinki, bez gwiazdkowych świeczek porozstawianych po całym domu. Nawet bez specjalnych, ogromnych porządków. Były i już ich nie ma. Nie ogarnął nas gwiazdkowy szał, podarunki kupowaliśmy na ostatnią chwilę. Drobne małe prezenciki z najpotrzebniejszymi rzeczami.  
Ale to dobrze :) Myślę, że odkryłam co w tych świętach najważniejsze. Bycie z bliskimi wynagrodziło mi mało świąteczne święta.

Czas biegnie tak szybko, że nie zauważam nawet zmian, które mnie otaczają. Nie mogę uwierzyć, że kończy się grudzień. Niedługo trzeba będzie podsumować 2012 rok i rozpocząć 2013. Ajajaj. Biegniemy.

***



A tym czasem w ciszy podsumowuję swoje ostatnie dokonania. Z biurka spogląda na mnie błękitny zeszyt od matematyki, biała okładka książki, krótkie spodenki. Przenoszę wzrok z jednego na drugie i uśmiecham się pod nosem. Taaak. Zdecydowanie powinnam coś z sobą zrobić, bo to lenistwo mnie wykańcza. Co prawda zamiast przytyć w święta - schudłam (huehue), ale nie mogę liczyć, że za chwilę mój organizm nie  zorientuje się, że coś jest nie tak i przybędzie mi kilka zbędnych kilogramów.

Więc nastawiam swoje ulubione piosenki country i wywijam jak głupia po całym pokoju wymachując rękami i nogami bez żadnego ładu i składu. Za chwilę może jakaś sesyjka z hula-hopem przed serialem? Czemu nie.

Dzisiaj świat należy do mnie!


niedziela, 9 grudnia 2012

Konsekwentne podsumowanie tygodnia.



Miął już ponad tydzień zabawy z grudniem. Za oknem cudowna zima! Można poczuć, że naprawdę się żyje. Mróz, ciepłe swetry, śnieg - to to, co uwielbiam najbardziej! Siedzę przed komputerem i słucham angielskich piosenek o świętach. Nie mogę się już doczekać!

Co do mojego początku grudnia. Choroba powoli ustąpiła i na szczęście odbyło się bez lekarza. To zadziwiające jak Gripex radzi sobie z kaszlem, katarem i gorączką. 
Stwierdziłam, że powinnam częściej odwiedzać i aktualizować bloga, bo nie długo umrze śmiercią naturalną. A więc... jeżeli chodzi o to jak mi idzie:

1. Ćwiczenia niestety nie ruszyły, ale już dzisiaj mam zamiar się za nie zabrać. Katar to już niemiła przeszłość,  więc nie mogę sobie wymyślać żadnych wymówek! Przede wszystkim chcę się skupić na jodze. Ostatnio znowu się nią oczarowałam. Włączam sobie swoją playlistę i odpływam. Staram się rozciągnąć każdy mięsień. Zdążyłam zapomnieć jakie to cudowne. 
I... ostatnio na wf miałyśmy trening stacyjny. Skakanka, hula-hop, stepper, przewroty, brzuszki i hantle. Okazało się, że jako jedyna umiem kręcić kółkiem! Opłaciły się miesiące treningów ;)

2. Mam na koncie 3 zadania z matematyki (żałosne)

3. Codziennie czytam rozdział "Cienia Wiatru" 

4. Niestety marnuję ciągle dużo czasu.

5. Czas, którego nie marnuję jest wykorzystywany bardziej efektywnie. Już nie ślęczę godzinami nad jednym przedmiotem. Uczę się wszystkiego w mniej więcej równych proporcjach :)


Grudzień ma być odpowiedzialny i taki będzie! 


Zastanawiam się czy nie poprosić rodziców o steper lub stopień na Boże Narodzenie. Z jednej strony stopień można zrobić z podnóżka lub stołka... Dużo rozmyślania przede mną :)

niedziela, 2 grudnia 2012

Hello December!


Grudzień witam chora i zakatarzona, ale wierzę, że ten miesiąc będzie dla mnie niesamowity! Wiem, że listopad też miał taki być, dlatego teraz już musi się udać :D 

Hasłem na grudzień jest BYĆ ODPOWIEDZIALNĄ. Fakt - odpowiedzialność, to rzecz, która potrafi zmotywować do każdej pracy. Muszę się przyzwyczaić, że moje zachowania mają swoje następstwa i konsekwencje, a nikt nie ma zamiaru mnie ratować! 
Grudzień to także miesiąc wystawiania ocen. Moim celem jest średnia 4.0. To nawet zabawne, patrząc na to, że w zeszłym roku wynosiła ona 5.56. Jak to nam wszyscy teraz powtarzają - oceny nie są najważniejsze, ale jakiś poziom musi być ;) 

Do tego mam zamiar w końcu skończyć Cień Wiatru Zafona. Czytam tę książkę od trzech miesięcy, a i tak zawsze znajduje się coś lepszego. Skoro to moja lektura uzupełniająca, to trzeba ją przeczytać i koniec! 

Kolejnym punktem na mojej liście rzeczy do zrobienia jest 100 zadań z matematyki lub fizyki w skali miesiąca. Ostatnio bardzo się z matmy opuściłam, a pokochałam fizykę. Miło by było połączyć jedno z drugim. 

Oczywiście nie samą szkołą człowiek żyje i przydał by się jakiś progres kondycyjny na zachętę. Nie mam zamiaru przytyć w te święta ani grama!! Dlatego zaczynam akcję wzrostu metabolizmu. Co i jak postaram się opisać w trakcie realizacji. 

To będzie ambitny i odpowiedzialny miesiąc. Bez marnotrawienia cennych minut i energii, którą mogłabym pożytecznie wykorzystać. 

GRUDZIEŃ NALEŻY DO MNIE!

Jako postanowienie adwentowe obrałam sobie brak słodyczy. Moja akcja z października niestety przeżyła kryzys egzystencjalny w listopadzie. Na coś słodkiego pozwolę sobie dopiero w Wigilię :D




Podsumowanie listopada



Listopad przyświecał mi hasłem "Być systematyczną" i niestety okazał się straszną katastrofą. :(


Listopadowe cele:

1. Stać się systamatyczną
2. Ćwiczyć
3. Przeczytać chociaż jedną książkę
4. Pić dużo więcej wody
5. Codziennie się uczyć

Systematyczność i ćwiczenia, na których najbardziej mi zależało okazały się barierą nie do przeskoczenia. 
Nie będę się tłumaczyć, najzwyczajniej w świecie zawaliłam. Moje lenistwo było w tym miesiącu na ekstremalnym poziomie. Niedobrze, niedobrze... 

Cieszę się z zakończenia listopada. Wierzę, że grudzień będzie o wiele lepszy!

"Po każdym dniu trze­ba pos­ta­wić kropkę, odwrócić kartę i zaczy­nać na no­wo."



PS Ale mimo wszystko jest kilka rzeczy z których się cieszę. Poprawiłam nieco moją pewność siebie, trochę schudłam, lepiej się odżywiałam. Jestem pełna energii! Grudzień należy do mnie!! :D